O tym jak trafiłam na programowanie i skąd wiedziałam, że to będzie moja praca

Są osoby, które od zawsze wiedziały co chcą robić kiedy dorosną. Już w szkole podstawowej snuły plany swojej kariery zawodowej, wybierały odpowiednie studia a potem po prostu realizowały punkt po punkcie. Brzmi jak bajka? Owszem, bo w życiu prawie nigdy tak się nie zdarza!

Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że w moim przypadku nic nie zadziałało tak, jak we wspomnianej bajeczce. Nie wiedziałam jakie studia wybiorę ani co będę robić później. W pewnym momencie zainteresowałam się marketingiem i promocją, znalazłam sobie całkiem ciekawą pracę w branży edukacyjnej i życie toczyło się swoim spokojnym tokiem aż do mojego zwolnienia lekarskiego w ciąży. Wtedy, jesienią 2016 roku, z nadmiaru wolnego czasu postanowiłam zacząć pisać bloga.

Blog, którego nie było

Koncepcja bloga wymagała poznania zawiłości WordPressa, którego nie znałam wcale. Moje doświadczenie front-endowe (wtedy jeszcze nie znałam tego słowa) ograniczało się do sklejania w HTMLu paździerzowatych stron w szkole średniej (prawie starożytność, czasy Pajączka i Microsoft FrontPage czyli WYSIWYG pełną gębą). Tak trafiłam na bloga Eweliny Muc, która prowadzi kurs „WordPress dla zielonych” i udziela wielu przydatnych rad w kwestii WP.

W szkoleniu Eweliny udziału nie wzięłam, ale autorka w swojej grupie na Facebooku napisała, że planuje uczestniczyć w kursie Pythona na platformie Coursera i że chce zorganizować grupę wsparcia dla osób, które podejmą wyzwanie razem z nią. Z myślą „a co mam lepszego do roboty” zaczęłam uczyć się podstaw programowania.

Z miłości do kodu

To była miłość od pierwszego wejrzenia. Do tej pory nie miałam kompletnie pojęcia na czym polega programowanie, a tutaj po prostu olśnienie: jakie to wspaniałe! Jakie daje możliwości! Łatwo można sobie wyobrazić komizm sytuacji: przełom października i listopada, zimno i pada, normalni ludzie ubrani w swetry oglądają seriale z kubkiem parującej herbaty, a ja w siódmym miesiącu ciąży, z laptopem, który nie mieści mi się na kolanach słucham z wypiekami na twarzy o różnicach między pętlą „for” i pętlą „while”.

Kodowanie śniło mi się po nocach, rozwiązywanie zadań dawało mi ogromną satysfakcję, bardzo chętnie wyszukiwałam informacje na własną rękę (tym bardziej, że mój techniczny angielski był na bardzo podstawowym poziomie). Dochodziło do tego, że miałam otwartych milion kart w przeglądarce, prowadzących głównie do Wikipedii.

Okładka książki pod tytułem "Managig And Navigating 1 Milion Browser Tabs"

Profilaktyka pieluszkowego zapalenia opon mózgowych

Kiedy na świecie pojawiła się moja córka to programowanie, tak jak wszystkie inne aktywności, jak np. kąpiel bez stopera czy picie ciepłej kawy, zeszły na dużo dalszy plan. Jednak po 3 miesiącach temat kodowania wrócił do mnie naturalnie, czułam wielką potrzebę aktywności umysłowej. Wiadomo – nie samymi pieluchami człowiek żyje.

Kurs podstaw Pythona ukończyłam jeszcze w ciąży, teraz zaczęłam się dowiadywać jak mogę tę wiedzę wykorzystać i jak uczyć się dalej. Trafiłam na wiele źródeł, które pomogły mi się zorientować jakie są najczęściej wybierane ścieżki nauki kodowania. W moich marzeniach programowanie zaczęło nieśmiało jawić się jako materiał na pracę zawodową.

Po kilku miesiącach nauki byłam już pewna, że chciałabym kiedyś zajmować się tym zawodowo. Przekonałam się, że jestem w stanie poświęcać kilka godzin dziennie na naukę – pomimo opieki nad malutkim dzieckiem.

Łyżka dziegciu do beczki miodu

Moje sposoby na łączenie nauki i wczesnego macierzyństwa to materiał na odrębny post i nie chcę sprawiać wrażenia, że było łatwo, lekko i przyjemnie. Wręcz przeciwnie: nie raz, nie dwa miałam dość, byłam zmęczona, miałam poczucie winy i brak wiary we własne możliwości. Jednak zwyciężyła naturalna ciekawość i przyjemność płynąca z kodowania.

Podsumowując

Przekonanie o słuszności pomysłu zmiany pracy na tę związaną z programowaniem nadeszło jako efekt wielu godzin spędzonych z kodem. Nie było wynikiem chwilowej zachcianki i mrzonki o wysokich zarobkach – tak naprawdę podjęcie pierwszej pracy w wymarzonym zawodzie wiązało się z obniżeniem pensji w porównaniu z poprzednim zatrudnieniem. Śmiało mogę jednak powiedzieć, że była to bardzo dobra i przemyślana decyzja 🙂

Linki do zasobów

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *